Na końcu świata, tak daleko, że myśl nie sięga,
gdzie ludzie chodzą w turbanach, a po ulicach
jak po salonach paradują święte krowy,
szumi w gałęziach drzew dobrze znany dech.
To wiatr nostalgii, co niesie szelest, drżenie i chłód,
światło przesączone przez witraże złota i czerwieni.
Gdziekolwiek by się nie było - w Bangladeszu,
na odległej Radze czy w bajkowym Marrakeszu,
wiatr brzmi jak Gnossienne i pachnie...
---
At world's end, so far that thought won't reach,
where people wear turbans and saint cows
on the streets like in ballrooms parade,
within the branches hums a well known breath.
It's the wind of nostalgia carrying rustle, shudder and cold
light seeping through stained-glass of gold and scarlet.
Wherever you would be - in Bangladesh,
on the far-off Raga or in fabulous Marrakesh,
the wind sound like Gnossienne and scents...
gdzie ludzie chodzą w turbanach, a po ulicach
jak po salonach paradują święte krowy,
szumi w gałęziach drzew dobrze znany dech.
To wiatr nostalgii, co niesie szelest, drżenie i chłód,
światło przesączone przez witraże złota i czerwieni.
Gdziekolwiek by się nie było - w Bangladeszu,
na odległej Radze czy w bajkowym Marrakeszu,
wiatr brzmi jak Gnossienne i pachnie...
---
At world's end, so far that thought won't reach,
where people wear turbans and saint cows
on the streets like in ballrooms parade,
within the branches hums a well known breath.
It's the wind of nostalgia carrying rustle, shudder and cold
light seeping through stained-glass of gold and scarlet.
Wherever you would be - in Bangladesh,
on the far-off Raga or in fabulous Marrakesh,
the wind sound like Gnossienne and scents...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz