Podmuch lekko wzdyma abaje -
są niby czarne meduzy w luminescencji noc.
Po Nilu suną roziskrzone barki -
niby karasie gotowe do godów.
Wiatr dmie i niesie drgnienie -
zmywa duchotę, zapyloną dniem.
Drzewa oplotły tęczowe węże -
świetliste dżiny przybyłe z 'Abqary.
Wszędy pełno synów pustyni -
goniących księżyc na ognistych rumakach.
I mocny tętent i cekinów sypki szelest -
chwyta pod ramiona, wznosi w Miradż.
Wszystko jest błyskiem, mgnieniem szczerym -
bez jadu, bez żalu, bez zniewolenia i gniewu.
Tak chwila pisze się sama i we własnym ogniu płonie -
historia teraz i teraz to piękna historia.
są niby czarne meduzy w luminescencji noc.
Po Nilu suną roziskrzone barki -
niby karasie gotowe do godów.
Wiatr dmie i niesie drgnienie -
zmywa duchotę, zapyloną dniem.
Drzewa oplotły tęczowe węże -
świetliste dżiny przybyłe z 'Abqary.
Wszędy pełno synów pustyni -
goniących księżyc na ognistych rumakach.
I mocny tętent i cekinów sypki szelest -
chwyta pod ramiona, wznosi w Miradż.
Wszystko jest błyskiem, mgnieniem szczerym -
bez jadu, bez żalu, bez zniewolenia i gniewu.
Tak chwila pisze się sama i we własnym ogniu płonie -
historia teraz i teraz to piękna historia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz