Przez Kair małpa pomyka różowa
Wszak jam tą małpą różową, to ja - to ona
Idę i w łapie kurczowo ściskam ziemniaka
Wtem nagle huk i huk drugi tuż zam ną
"Cóż to, wesele przed Uniwerem?"
Błyski jakieś, kwiatki czerwone nad mgiełką ciekawą
Coś gwiżdżą i krzyczą, i sztachetami machają Araby
Są i ci z Raby, i Sisiego karawanseraju
Zbyt bliscy sobie dziś chyba, bo na odległość pięści
A ja idę do przodu, wbrew rozsądku położniczym wtrętom
Idę całym sobą i z głupia wcinam swego batata
A gaz mam w dupie Egipski
Gaz co w oczy szczypie i jelita ciśnie
Bo jestem taki, że nie myślę zbyt wiele
A gdybym pomyślał "nie tak jak trzeba"
Na końcu, co tu rzec, wyręczy mnie gleba
Jak młoda iskra w sercu ogniska
skacze, pląsa, tańczy dziewczynka.
Piruet i obrót, bystry taniec wolności.
Skok - już chwilę zostawia za sobą.
Uśmiech lekkim półksiężycem
wschodzi na twarzy jej nocy.
Oczy skrzą się, trudno nie rzec -
jak gwiazdy nad pustynią,
nad pustkowiem człowieczej bezradności
wobec uroku cudu natury.
Kiedyś Ty tulił w sobie taką małą dziewczynkę?
Czy już zamarła gruboskórną korą doświadczeń,
czy nadal pląsa w Twym miękkim sercu...?
Czuła, wrażliwa, bezbronna...
i jasna?
A strong man, on his back a long brown coat
Thick ciggaro inbetween fleshy lips
A fedora and a notepad, pencil fixed in
The Commissioner - hound of the streets
A mirror can't lie, can it?
Hush now, guests arrive
The Commissionaire's on the run
"In my restless dreams, I see that town. Sillent Hill. You promised
you'd take me there again someday. But you never did. Well I'm alone
there now... In our 'special place'... Waiting for you..."
W naszych niespokojnych snach...
Istnieją takie obrazy, których nie sposób sfałszować
i dźwięki, które zawsze dźwięczą, mimo naszej głuchoty.
Znamy słowa, których nie trzeba nieufnie spisywać,
by zapamiętać mnogość ich znaczeń.
To nasze królestwa, jedyne prawdziwe, acz dziecięce
place zabaw, gdzie śpiewają wróble a my huśtamy się
i huśtamy wyżej ku słońcu, trawa pachnie wigorem,
choć powietrze nosi jeszcze zimową nieśmiałość.
To ruiny, do których wracamy, by uciec przed czasem,
patrzymy na popękane ściany, pokryte dzikim winem,
pragnąc się do nich zbliżyć, przejść wilgocią i chłodem,
zaprzyjaźnić się z wieczną samotnością.
Jesteśmy sami w tych opuszczonych widmowych miastach,
każde z nas błąka się po swoim Cichym Wzgórzu i nuci,
nuci by nie było mu straszno we własnej obecności.
Błądzi, potyka się i płacze...
A jeśli spotkałoby się, w tym labiryncie pustych ulic,
kogoś - innego włóczęgę, nie pozwoliłby Ci odejść,
żerując na Tobie, ssąc twą refleksję niby nektar,
niby soki drzewa, które wciąż może piąć się ku niebu.
I choćbyś uszedł wielokształtnym cieniom,
potwornym wytworom własnego sumienia,
twarz rozorze Ci zmarszczka, a głos zachrypnie
od krzyku przerażenia i echem odbitego błagania o pomoc.
I choćbyś opuścił swe Ciche Wzgórze, powrócisz.
Pamiętaj więc, że jest martwe, Ty zaś żywy,
a w zimnych ścianach nie ma nic prócz nieżycia,
tak jak w snach nie ma nic prócz snów.
---
"In my restless dreams, I see that town. Sillent Hill. You promised
you'd take me there again someday. But you never did. Well I'm alone
there now... In our 'special place'... Waiting for you..."
In our restless dreams...
there exist scenes immune to counterfeisance
and sounds, despite our deafness, ever-ringing.
We know words that needn't be explained,
to remember a multitude of their meanings.
Those are our sole true kingdoms, yet still childish
playgrounds, where sparrows sing and we swing
we swing higher towards the sun, the grass scents with vigor
altough the air bears wintry coyness.
Those are ruins, to which we return eluding the time,
we scrutinize the walls, covered by ivy,
wishing to close them, imbibe with moisture and cold,
to befriend eternal soilitude.
All alone in those abandoned ghostly towns,
each of us roams its own Silent Hill and hums,
hums lest it be afraid of its own presence.
Roams, stumbles and weeps...
And if you met, in that maze of empty streets,
someone - another vagrant, he wouldn't let you leave,
feasting upon you, sucking your reflections like nectar,
as it were juices of a tree, still climbing skyward.
And even though you sliped away the polymorphic shades,
ghastly products of your own consciousness,
a furrow will cleave your face and your voice will hoarsen
of terrified cry, an echoed invocation for salvation.
And even though you left your Silent Hill, you will return.
Remember, that it is dead, meanwhile you are alive,
for in frigid walls there is nothing except from non-life,
just like in dreams there is nothing except from dreams.
Inspired by "Silent Hill" series and Akira Yamaoka's masterpiece of music.
Na końcu świata, tak daleko, że myśl nie sięga,
gdzie ludzie chodzą w turbanach, a po ulicach
jak po salonach paradują święte krowy,
szumi w gałęziach drzew dobrze znany dech.
To wiatr nostalgii, co niesie szelest, drżenie i chłód,
światło przesączone przez witraże złota i czerwieni.
Gdziekolwiek by się nie było - w Bangladeszu,
na odległej Radze czy w bajkowym Marrakeszu,
wiatr brzmi jak Gnossienne i pachnie...
---
At world's end, so far that thought won't reach,
where people wear turbans and saint cows
on the streets like in ballrooms parade,
within the branches hums a well known breath.
It's the wind of nostalgia carrying rustle, shudder and cold
light seeping through stained-glass of gold and scarlet.
Wherever you would be - in Bangladesh,
on the far-off Raga or in fabulous Marrakesh,
the wind sound like Gnossienne and scents...
Praise the internet, for I can watch
I can spy and I will always know
More than less, where you prowl
What you do, when, with who
My eyes sunken in your face
Which you left carelessly on your profile page
And a racking query keeping me awake
Have you changed at all or are you still the same?
I commit transgression as it is
Keeping track of tracks you listen to
Having music, songs and riffs and tunes
To assure me this is no one else but you
Giving out poetry - soulful intestines
Slip of thought is a slip of tongue
For a word too much is a feeling sacked
The screen is thin enough for both of us
Still this stalking so perverse
Is due to our parting ways
And the vows you made
Not to ever see me again
But I wonder in the autumn dreary
Would you like to come out and see me?
As if we never aged and were the same
Fresh and lively couple on a bench
Czy nie widzisz mojej zmarniałej twarzy?
Buzi, mordki Twojej ukochanej?
Dlaczego nie chcesz jej rozjaśnić?
Nie kochasz mnie już wcale, a wcale?
Czy jestem gruba, a może koślawa?
Wcale Ci się nie podoba moja maskara
I śmiejesz się, i śmiech Twój mnie boli
Choć wiem, że jest szczery i nadal mi drogi
Mów, że mnie kochasz, bezmyślnie i trwale
Nasiąknij mą myślą - łzą z oka czarną
Trzymaj mnie, gdy boleję nad swą dolą
Zostaniesz, póki Twe dłonie mnie nie zadowolą
Może właśnie dlatego, dlatego się trwożę
Czasem też jesteś srogi, taki czujny i wrogi
Czy Ty mnie zdradzasz - pytam va banque
Ty przeczysz, ale... mój drogi... nic nie wiesz
Lyrics of infirmity, self loathing misticism
Songs formed in matter, limited by fear
Just another million throats tattered
Torn by the facility of sorrow
Hearts entangled by sloth
Yet wishing for pity
Sing, sing the empty songs
In your unconcious acquiescence
And cry... cry like an abandoned child
It's the silence of yourself that dabs you
Dabs you bare-eared, naked, true
Like an adult
Who in the end, unfortunatly,
Is always right
W nocach pychy, wyśnionej dumy
Przyśniewa mi się Mama
Gani mnie, boję się
Sen nadal mnie dusi, a świt daleko
Przywidza mi się, gdy zmierzch mnie spija drętwotą
Śmieje się miękko i tuli matczynie
Za trud nagradza, za poczynione postępy
Sen jest zbawienny, przyjemnie tępy
Czy mary różne są od jawy?
Mężczyźni - chłopcy mali
Dni i noce nasze rozdarte są na zawsze
Między klapsem a pieszczotą
Między chwałą a naganą
Z których kojec nam wzniesiono
Troskliwością matek naszych
---
In the nights of pride and dreamt up haughiness
I dream of Mom
She rebukes me, I tremble with fear
The dream suffocates me still and dawn is far from here
She appears to me when the dusk inebriates me with numbness
She laughs softly and caresses me motherly
For the endeavor, for the thriving progress
The dream is salutary, pleasantly torpid
Are nightmares so different from reality?
Men - puny boys
Days and nights of ours are split forever
Between smack and dandle
Between glory and admonishment
Of which our pen was erected
By our mothers' care
Najwygodniejsze poduszki - tylko z pierzem anielskim
Ich miękkość doceni każdy strudzony człowiek interesu
Tylko w ich puchu niebieskim i lodowatej, sferycznej woni
Spocząć może wiecznie niepewna, potylica intrygą rozogniona
Zasypia spięta myśl, cichnie trzeszczenie czujności
Śnią się przestrzenie bogate w kształty wszechkształtne
A tam wysoko, anioły kurczowo trzymają się Nieba
I spadają na Ziemię - gołe, jak kury obdarte z pierza
Jeden czy drugi spojrzy bez wiary w wodę lustrzaną
I zmącić ją będzie próbował, by odgonić żałość
A każdy z nich, choćby się ubrał, jest jak człowiek
Płciowy, różowy, brudnawy, ten sam i takoż nagi
---
Most comfortable pillows - only of angelic feathers
Their softness appreciated by every fatigued man of business
Only within celestial down feather and cold, spherical scent
The ever-anxious occiput, aflame with intrigues, may rest
Asleep falls the uptight thought, subsides the rattling awerness
Spaces abudant in metamorphic shapes are being dreamt
High upon high, angels tightly grasp the Sky
Down they fall on Earth - nude like flayed hens
One or another shall look doubtfully into the water's mirror
And he shall stir it to wave off the pity
And each and every one of them, even if he dressed, is like a human
Sexual, pinky, filthy, same and therefore naked
Połowa twarzy w żałobie
Kącik ust ku radosnej rwie się stronie
Niby kpi, niby śmieje się w połowie
Tejże drugiej, jak spamiętać której
Gdy twarz cała mniej jest skora,
by się jednoznacznie w mowie
zdecydować