wtorek, 28 stycznia 2014

Szczerze

Jakże jasno świeci słońce
Jakże lekkie jest powietrze
Jakże czuły wiatr i marzenie
Co kwitnie dookoła

Jakże wielkie są przestrzenie
Kraje po morzach rozrzucone
Jakież każdy z nich sekrety chowa
Legendy, baśnie i wspomnienia

Tam pustynie swe arkana kryją
Gdzie się piaski niepomiernie sypią
Jak tam cudnie z lodu skały lśnią
Gdzie bogowie waśnie w sagi plotą

Jakże wino szumi w gronach prowansalskich
Jakże ptaki pieją w puszczach niezmierzonych
Jakże ludzie przy ognisku płomieniście milczą
Przy tym samym ogniu, dawno wykradzionym

Jakże piękne jest to wszystko
Wielokształtne, lecz z jednego źródła bije
Wargi me spierzchnięte zwilża
Jak ja cieszę się, że żyję

czwartek, 23 stycznia 2014

Pijemy

Zimno, prawda, mrozi łapy
Ogrzejmy się więc Bracia Polacy
Jeden na odwagę
Drugi dla rumieńca
Trzeci dla zziębniętego serca

"Co tam słychać?"
"Ach, nic nowego..."
Wypijmy za to kolejnego
By się działo dookoła
By ulżyło w naszych głowach

"Już pozbyłam się problemu"
"Moja droga, dobrze jemu
Po kieliszku wychylimy
O strapieniach zapomnimy
Bo cóż po nich... na co komu?"

Nie raz minie ich butelka czysta
Nim zatoczy się do domu
Sprawdzą jeszcze dno szklanicy
By powody znaleźć chcicy
By znów, w imię czegoś, wznieść kielichy:

"Za to, że mam gacie w kropy!"
"Za to, że mi za nic płacą!"
"Za me dzieci co na studia poszły."
"Za to byś im czesne na czas płacił!"

"Za mój lewy mały palec!
Co nim grzebię sobie w d....!"
"Za to, że ja siedzę tutaj,
i ty siedzisz także tutaj!"

"Za to by pierwszego była kasa."
"Za to by w bice weszła masa."
"Za X-factory i vojsy polskie."
"Za moje syry i zapachy swojskie."

"Tak dla zdrowia!"
"Dla mądrości mrowia!"
"By się było obrzydliwie pięknym!"
"By się żyło lekko, niepamiętnie!"

"By zapomnieć o rodzinie!"
"Zdrowie wujku, Twoje piję!"
"By zapomnieć o godzinie!"
"Vale wole! Jeszcze walę!"

"Bo chcę z mostu skakać!"
"Bo mnie fiut zostawił!"
"Bo mnie wszyscy nienawidzą!"
"Bo ja kocham tylko miłość!"

"Żeby śpiewać całą piersią!"
"Żeby serca grały prędko!"
"Pośpiewajmy teraz, dumni tacy
ROTĘ, ROTĘ - MY RODACY!"

Gorąc, gorąc, bardzo ciepło
Pali gardło, kręci zdeczko
Ale na to jest lekarstwo, jest metoda
Pijmy zatem, by nam uszło w nogach
By ostudzić płomień w polskich
                                                     wypalonych głowach

piątek, 17 stycznia 2014

I am a Clouded Leopard
but on the second thought
I am more Clouded
than simply Leopard

I ought to live far away
on Himalayan hazy slopes
and my spectral being fading
among the clouded mountain tops

Alas, I prowl amidst men
dressed in suit I mingle with'em
Why, they squint however
for my eyes and claws give me away

Yet I linger in the clouds
and each and every step of a paw
is light and tender
as a prayer in the dawn

Frankly speaking, I am nearly extinct
like the monk in yellow wrapped
who is sitting there and breathing
Himalayan mountain air

---

Jestem mglistą panterą
chociaż z drugiej strony
jestem bardziej mglisty
niż panterą

Powinienem żyć hen daleko
na himalajskich mgławych stokach
mój byt widmowy prysnąć winien
pośród górskich mglistych szczytów

Niestety, pośród ludzi się wałęsam
mieszam się z nimi ogarniturzony
Cóż, patrzą na mnie spode łbów
Oczy mnie zdradzają i pazury też

I wciąż czaję się we mgłach
a każdy krok mej łapy
lekki jest, takoż delikatny
jak modlitwa wczesnym świtem

Prawdę rzekłszy, prawie wyginąłem
jak ten mnich otulony w żółć,
który siedzi tam i wdycha
himalajski, górski dech  

 

czwartek, 9 stycznia 2014

A pizza after-taste

With hindsight madness I can see
Yet those ravings are childhood
A time of glorious songs and feasts
Heroes and villains alike

Prancing among elves, dancing
As if the tomorrow was today
For tomorrow seemed quite likely
As the day that had gone by

I do miss it now, the bedlam of thought
The illusions of boisterous tells
And a pizza I could eat
After putting down an ugly troll

środa, 8 stycznia 2014

Yodok

Rok 2003

Jest lato i świeci słońce
Bawię się w ogrodzie
Biegam, śmieję się i walczę z ogrami

W wakacje jadę na obóz
Pływam Optymistą
Bom na Omegę jeszcze zbyt mały 

Innego dnia jadę nad Wisłę
Mój Tata (Tator go zwę)
Mój Tata jest ze mną

Czasami chodzę do Zoo
Z Mamą (nazywam ją Mami)
Z Mamą oglądam pingwiny

- - -

Kim Young Soon nie ma już mamy
I właśnie wraca z obozu... ucieka
Mimo że jest lato i świeci słońce

Tak mi jest wstyd za tamten śmiech
Za bieg, za Wisłę i Zoo
I za ogry, które jedną myślą przeganiam

Bo dziś pada na mnie cień słowa
Cień tylko, bo słowa pojąć nie mogę
"Yodok" które Kim niosła na ciele

W roku 2003

 

środa, 1 stycznia 2014

The ever burning bush of fire
Forehead crowned with barbed wire
My name barring, horde of liars
Lost in youth's nowhere mires

All that sorrow so absurd...?

The bush went down with fire
Thoughts freed from the barbed wire
Seems I'm done with all the liars
Drowned in youth's darkest mires

And I wish the same for you
My dearest lad