niedziela, 28 grudnia 2014

Cry me an I

Deceiteful is every throe
Which squeezes tears so sore
Anon sugary to the core
As long as you deem it true
That the drops that mizzle you
Merely cheeks of yours bedew

Now who perseveres obstinately so
In his misconceptions' throng
Claiming imepriously dole
And drops and sorrow's source
As his very, irrefutably own?

Who is weeping?
Who is wept upon?

While he does so
The rain falls
Yet all is dry
Only cheeks are moist 
 

Pefuh

Ciemny plusz
Utula oczy
Osuwam się
Ku głębi mocy

Pomiędzy snem
i śniącym kroczy
- to co ogląd
jasny mroczy -

Nic nie gaśnie
Nie jaśnieje
Nic nie drzemie
Nie trzeźwieje

Tylko niesie
kołysze (siebie)

niedziela, 14 grudnia 2014

Niewolne szybkie wolne pędy

Gniew...
W pudełku z okienkiem podany
Bohatersko-heroicznie-prawy
Kokardką kłamstw przewiązany

Miłość...
W książeczkach Nobliwych sprasowana
Wariatka, cyrkowa dziwaczka
Szybka ust do kieliszka względem

Radość...
Pełnym gardłem i pustym łbem
Cartoonową miną, animowanym gestem
Draństwem, draństwem częstem 

Smutek...
Zapłakanej idolatrii
"Jakże ona cierpi tak jak ja?!
Jakże on jest twardy niby ja..."

Kanał... rynsztok...
Wszystkie nasze zrywy
płyną nimi precyzyjnie strugą wyliczoną
Tak by nie wzbierały
i lakierek panom nie uwalały 

 

piątek, 21 listopada 2014

Wieczny tułacz

Odejdę stąd
W dalekie strony
Gdzie będę żył
Życiem odmienionym

Zostawię za sobą
Wszystkie nędzne sprawy
Pożegnam się z dobą
24-chwilową kaźnią kabatową

Ucieknę...
Tak, prysnę sprzed oczu
Bliskim i dalszym
Sobie-bajdę pisząc nową

Do Danii przepastnej
Gdzie wiatr uszy wichrzy
Do Somalii skwarem jasnej
Pośród krwi i dronów skry

W oczach mam Singapur
Soku słodycz, w ustach ryż
A po drodze gdański port
Skąd do Brugii blisko tyż

Mija rok
i dwa lata

Mija czas
i czasów masa

Gdy tylko pragnienie mnie pragnie
Nurzam się bez opamiętania
W złotych potokach Carslberga
I jestem w Danii

Somalię przeżyłem
Zalany potem uszedłem piratom
Z nadwyrężonym kciukiem
I analogiem zdartym

Singapur zwiedziłem
Oglądu Ulicy użyłem
Patrząc przez szybkę
Moich Ośmiu Okien

Wciąż mnie nachodzą
Wspomnienia ciepłej Farrellki
I wciąż mi się zdaje, że w Brugii
Monety z nieba lecą 
 
A do Gdańska nadal jest blisko
Nadal jest czas 
By poczuć się jak król
Braci marynarskiej choć raz 

Tyle jest krain
Tyle światów wspaniałych
Gdzie mogę wyruszyć
Zagubić się cały

i tułać się
na dobrze znanym
bezdrożu nieznanym
po czasy

wsze...

czy krócej, raczej?

środa, 19 listopada 2014

الآن

رطلتُ حياتي ولم أستغرب
إنها ليست إلا هواء وحسب
وتدلف من خلال أصابعي
لكي تنضم إلى الريح غير المقيد
فلتنفخ! أنفخ سرمديًا

---

To balance life in the hand of mine did ghast me, nay
For it is nothing but and only air of gust
Which through my fingers leaks
And mingles with the unbridled winds
So let it whiffle! May it bluster eternally!   

niedziela, 16 listopada 2014

Dzień dobry

Dzień dobry
My się znamy?
Widzieliśmy się już chyba
kilkanaście razy

Dawno, bo dawno
I innymi byliśmy osobami
Insze mieliśmy spojrzenie
choć oczy wciąż patrzą te same

Proszę mi wybaczyć
Ongisiejsze wybryki
Pianę na ustach i sierść dęba stojącą
Mętną wściekliznę, chuć dziczą

- do prawdy - do życia -
- do śmierci - do bycia -
- do chwały - do blasku -
- do zatracenia
- do zaspokojenia
- do miłości i poklasku

Skąd ta mina zakłopotana?
Czyżbyśmy się tak zmienili?
Jakbyśmy językiem odmiennym mówili
Starogrzesznym i nowoświetlistym

Nic z tych rzeczy
Ja tylko, nibym w siebie patrzył
Widząc Ciebie
Tak obcego, tak bliskiego

Do widzenie, miło było
znów się ujrzeć po latach
Do zobaczenia niedługo
Z dnia na dzień jaśniej
inaczej...

Dzień dobry...




piątek, 31 października 2014

Sentymenty

Chciałbym, by bawiły mnie
drobnostki dawnych lat,
które są mi obce tak
jak zdjęcia z szkolnych ław

By kina były fajne,
by pizza miała smak,
by lasem wstrząsał pomruk
a głowę mącił szał

By każda miłość,
szczerze pożądliwa,
była tą jedyną,
nieprzemijalną chwilą

By wszystko było proste,
swą skundloną beznadzieją,
bym nie słyszał nic prócz "siebie"
przez słuchawki w mózg ryczące

Chciałbym wziąć to opium
i utonąć w nim ponownie
Chociaż, prawdę rzekłszy,
wstręt mną wzbiera

Wszak to pleśń, przeżytek, sen-
ty-męty zatraconych dziejów
 

 

niedziela, 5 października 2014

كالبخار في الشتاء

نفخت الرمق الدافئ في الفراغ 
فولدت أشكال هشيمة كالبخار
ألذي ينبثق من أفواه عند الشتاء
ويرقص في قاعة الهواء

هل يوجد نظام لخطواتهم
هم أي راقصين؟
هل يعني رقصهم شيء
إلا ترنُّح بلا هضف؟

لعل تنفًّس ليس إلا نفسه
ولا بد من لازم أتنفس
حتى يقضي الرقص
ويتلاشوا الراقصون

كالبخار في الشتاء

  

piątek, 5 września 2014

Verbose dung

Sometimes I'm so wordless
Blank in mind as if dumb
I laid down all my arms
For I've found fighting vain
Maybe that's why... I'm gaunt
in mind and heart and I need to say
I'm down with this dung
though prettiest daisies,
as chances would have it,
grow from the filthiest dump

środa, 23 lipca 2014

Przyjaciółka

Najserdeczniejsza, najwierniejsza;
zawsze jest mi bliska, w zmiennych godzinach trwania

Czy w smutku, gdy nie różnię się niczym
od taczki bez koła, od słowa bez kontekstu,
od głuchego na koncercie, od niemego w parlamencie,
od buta bez podeszwy, od noża bez rękojeści

Czy w radości, gdy nie umiejąc... śpiewam,
gdy tańczę, kroki plącząc, skaczę w ramiona
ludzi kochanych, lecz nie zawsze znanych,
gdy jaśnieję niby... niby jutrzenka świadomości

Czy też w gniewie, kiedy wzrasta we mnie chwast
kiedy jego tnące ciernie orzą me soczyste serce,
kiedy z jego kwiatu żrący jad mi na mózg kapie,
kiedym w ogniu spłonąć winien,
                          by plugastwo puścić z dymem 

Dłoń swą kładzie na me ramię,
przyjaciółka lżejsza niźli dusza
W każdy pójdzie za mną aventure
krok za krokiem, choć się zdaje...

że to ja, być może, za nią drepczę
w ślady idąc bezszelestne,
choćby droga poprzez lasy wiodła,
poprzez góry i pustkowia,
na wskroś mórz i wołań
wiatrów, pieśni syren, ryku bestii

domu ciszy... huku ulic
i tej dziwnej próżni progu
przez którą ręki podać
nie wolno nikomu  

Pije ze mną, jeśli piję
jeśli nie, nie ma żalu
Prymy wiedzie towarzyskie
doskonale czując się na balu,
szyk zadając na bulwarze,
pośród gwaru studenckiego baru,
znaczy się - udziela czaru,
istna dusza towarzystwa,
oś zdarzeń i centrum uwagi;
rzec by można - gwiazda,
naukowa pierwsza tuza,
uwodząca, perwersyjna muza,
blask na oczy masom,
feeria pragnień

wieszczka

świtów, renesansów,
światów nowych,
pomazańców

Nigdy się nie gniewa,
nigdy się nie smuci,
lecz mnie zawsze z bólu
cuci

Pierwsza będzie na mym grobie,
pierwsza była ze mną w łonie,
chociaż wiernie przy mnie czuwa
czasem myślę... ona jest rozwiązła
mimo czego starcza jej każdemu...
anioł, święta, bodhisattwa,
ona...

Choćbym kiedyś z inną znalazł
szczęście, wspólne czucie,
wspólne łoże, wspólny owoc,
będzie spała między nami,
będzie z nami wzlatywała,
lata syte, lata chude przeżywała
będzie matką chrzestną naszych dzieci
będzie wiązać nasze ręce
lub je utnie
cokolwiek, jednak zawsze
z dobrą chęcią

Ona jest poezją,
cieniem moim- zamroczeniem,
męką i rozkoszą zbawienną

Ona jest poezją,
którą w jej objęciach piszę,
niepojętą, mętną rzęką

Ona jest tą chwilą,
którą czytasz, jak nagrobek
martwych pragnąc wskrzesić

Ona patrzy ci przez ramię
i tak strasznie czule się uśmiecha
przyjaciółka, co ją zowią

Samotnością

niedziela, 20 lipca 2014

Deceptive chant of illusory creation

Upon a thunder,
sunken in lamp-light's dusty glow,
I bethink myself
to what put my mind at quite unease;
loneliness it may be
or is there something, something darker to it?

Upon a tuft of shadows
that just budged - swear it did -
I reflect prudently
not to wake the silence accidently,
for its stillness is exterior
of the storm that rendered me inferior
Upon a thought,
wandering into lands uknown,
on it could I frown
on another common night - perhaps -
that'd be likely to elapse
but to-night sunders me apart

Upon the heart
of darkness which I cradle
deep inside, it warbles
not of joy, not of childish terror
but of unaware exposure
to my mind sickly twists' disclosure

Upon my word,
uttered like a prayer mutely
in a chapel forlorn absolutely:
"Be there someone by the Duce?"
There it echoed, empty curse
and the void - its mother - it embraced

Upon the poem
which draws to an end
I had found myself beguiled and rent
For the thunder struck again
Lighting gnarled hands
which bore darkness
       and wrote darkness
           on a paper's skullwhite face

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Somniloquism

Daily matters sew our lips
with finest stitches
woven from the yarn
spun underneath our skull

As the night descends
lending wary temples
cradle of her fluffy wings
there she cuts them stitches

and we speak

much too much

and we blurt out

our thoughtful riches


niedziela, 22 czerwca 2014

Quotation from Gibran Khalil Gibran's "The Prophet"

"(...) is there aught you would withhold?
All you have shall someday be given;
Therefore give now, that the season of giving may be yours and not your inheritors."

sobota, 21 czerwca 2014

Na peronie

Gdybym miał chwilę, poszedłbym na dworzec
Patrzyłbym jak żelazo sięga w dal
A w szynach odbija się słoneczny maj

Gdybym miał moment, siadłbym na peronie
W Otwocku... przyglądałbym się wam
Kamienie na trakcie, byłbym tam sam

Gdybym miał rękę, silną jak dłoń dziecka
Chwyciłbym słońca promienny snop
Z ułamka istnienia upichciłbym rok

Trawa by rosła jak ludzie w miłości
W każdym oddechu byłaby krztyna tkliwości
Wolna od zaborczej zażyłości 

Tak witałbym i żegnał dążenia
Obojętne mi mary, widzenia
Poznawszy cudowność nieosądzającego

milczenia

czwartek, 12 czerwca 2014

Chrząszcz

Nurzając się w bezkresie Umysłu
uczułem na dłoni pieszczotę chrząszcza
Nie pragnąc zmącić bezdennej toni
zostałem wyrzucony na mieliznę rozsądku

Otwarłem oczy, łypnąłem na chrząszcza
Odleciał

[ ]

  W nienaruszeniu [               ]
zjawiła się Atrofia

[  Atrofia  ]
i prysła [               ]

co wszak było
złudną Atrofią

wtorek, 10 czerwca 2014

Bezdźwięczny / Soundless

Bezdźwięczny
każdy "ja"
choćby grał i śpiewał, i dźwięczał, i
muzykował swym wnętrzem
Bezdźwięczny

---

Soundless
every "me"
even though he played and sung and rang and
played music with all his heart
Soundless

wtorek, 1 kwietnia 2014

Manticore

They claim my mien is proud
Due to the lion's mane upon my head I bare
The truth varies though a little must I say
For deep within the ribbed cage
A lonely wolf strays here and there
Prowling in a restless search
To find a breach in his bony cell
And how, oh how he cranes his neck
The deplorable little pest
He'd like to be a bird and fly
Fly away to God knows where
Glide through Heaven's cloudy gates and never
Never ever land on Earth again

sobota, 15 marca 2014

My meal is the chief of tomorrow's breakfast

Are we surviving to survive?
Do we eat just to eat more
the other inevitably approaching day?
Do we taste the lush tastes just to taste?
We taste the food
even when it turns out quite tasteless
or scarcely tasty.

 Will you sulk when I'll tell you
that you sulk for the sake
of sulkiness of yours?
Will you call me a hypocrite
if it's myself who I cite?

Is there something to it all
an elucidation worth sheding a thought?
Is there something besides what is
while it is, while it still exists? 

poniedziałek, 3 marca 2014

Tylko na papierze

Słyszę i czuję i wspominam
Ojczyznę drogą - zapach jej wód
Północnego wiatru dreszcz
Bajdy i baśnie drzew
Dumnie swe pnie ku niebu pnące

Lękam się o Nią
O Tatry, co runąć mogą
I pogrzebać dziatwę swą
Marszem armijców
Wykorzenione

Lękam się o puszcze
Co spłonąć mogą
Ogniem cudzego interesu

Lękam się o Naród
Wojnę znający z dziadów
Czarno-białych opowieści

Lękam się i patrzę w niebo
Szukając tam kogoś...
Lub warkotu
czegoś...

***

O tym, co być może,
mówili tylko na papierze

niedziela, 2 marca 2014

Rzeźnik; Butcher

Rękę mi ściska czuła dłoń rzeźnika
On się uśmiecha, pyta jak życie?

Na ilu karkach położył swe palce
Ile litrów posoki przecedził?

Krew w nim buzuje, gdy powinność swą czyni
Czy zimny jest jak maszyna, co precyzją słynie? 

Patrzy na mnie swymi mądrymi oczami
I dzień pogodny sławi ciepłymi słowami 

A mnie nurtuje to jedno pytanie
Czy ręka ta zabija, czy karmi raczej?

---

​A butcher's hand tenderly embraces mine,
and then he smiles, asking, "how is life?"

How many necks have his fingers touched?
How many litters of gore has he splashed?

Blood gurgles within him while he does his duty,
or is he frigid like a machine, famous for her craft rather mucky?

He looks at me with his eyes so wise,
a sunny day with hearty words eager to praise.

And yet this question bothers me deeply:
Does his hand slay or does it feed thee?

niedziela, 23 lutego 2014

A new line

I woke with a new line at my palm
Is it a sign or am I just getting old?
After all... who can tell
A wrinkle from a scar

---

Obudziłem się z nową linią na dłoni
Czy to znak, czy może stary się robię?
Ostatecznie... kto odróżni
Od blizny zmarszczkę

sobota, 22 lutego 2014

Ah jasny poranek

Jak mam Ci powiedzieć, że jestem szczęśliwy?
Siądź, posłuchaj, wyobraź sobie

Pusty pokój, promienie słońca płynące przez okna
Chłopca w tańcu wirującego
Rozochoconego smakami, pijanego sytością
Ciepłem dnia i zgodą
Na owiewający go czas

A teraz pomyśl, że tak jak Ty
Ma zamknięte oczy
A pod powiekami nie widząc nic
Otwiera ramiona ku wszechpięknu
Wolności, prowadzącej go w tym tańcu
Ni to jivie, ni walcu

Wiruje, wiruje, ręce falują
Jak fale chwili, jak fale chwili
Co płyną i płynąć będą
Niech się wiją, niech niosą
Do mórz, do oceanów
Wszystko jest pływem

i Ty, i ja jestem migiem
niech będzie, co ma być
na wszystko się zgadzam

jak mam Ci powiedzieć, że jestem szczęśliwy?

Zatańczmy

niedziela, 16 lutego 2014

Chodząc (w Kairze); Walking (in Cairo)

Widziałem kota o tylnych łapach zmiażdżonych,
sunącego uparcie ku zacienionej stronie kairskiego chodnika
Zdało mi się, że ich martwe szuranie
głośniejsze było niż huk samo-chodowy ulicy;
brzmiało tak znajomo, jak ta żebraczka
pełznąca po podłodze wagonu metra
z paczką chusteczek w ręku na sprzedaż

Czy ja naprawdę czuję
czego oni nie czują już wcale?

Czy ja wiem co tracę,
nie tracąc nic wcale?

---

I saw a cat, its hind paws squashed,
dourly crawling to the shaded Cairo pavement's side
Their dead scraping seemed to me
louder than the clamour of auto-mobile street;
indeed it did sound particularly familiar
like the beggarwoman crawling through the metro car
with a pack of tissues for sale in her hand

Do I feel, for real,
what they feel no more?

Do I compass my loss,
losing nothing at all?

niedziela, 9 lutego 2014

Ludzie

Śmieszni ci ludzie, nie sądzisz?
Tak blisko chcą być kochanych,
a najbliższych nie kochają wcale
Tańczą przy sobie, a dzieli ich
tylko materiał ubrania
i wielki step bez traktów, bez dróg
gdzie oboje błądzą i nigdy,
nigdy nie znajdą się,
tylko własny, wścibski cień

Śmieszni ci ludzie, prawda?
Płaczą nad sobą, gdy umiera ktoś,
innego do zimnego poprowadzą łoża,
choć pili z nim wczoraj ciepłą herbatę
i w oczy mu głęboko, niezachwianie spoglądali
Niektórzy dzieci mają, jedni je kochają
inni tylko się starają,
jedni głodem i godności utratą przymierają
inni plwają na to, co sami w sobie wychowali

Śmieszni ci ludzie, bez wątpienia
Królowie bólu i eradykacji
traktują się jak lalki, jak zabawki
Ciekawscy, co się stanie, gdy laleczce
pod stópki ogień się podłoży,
co się stanie, gdy laleczce wyrwiesz nogi
i guziki z główki powyrywasz
 Tacy różni zdaje się,
choć w oku wieloryba jeden kształt się pochyla
ten sam co maszynę złożył, by bronić wód swego narodu
ten sam co na jego suchym ciele ręce kładzie
i głuchego, zranionego na powrót
do wody wpycha


czwartek, 6 lutego 2014

Nekromancja; Necromancy

Pisać, pisać jak szalony
Chciałbym w słowach zamknąć wszystek przeżyć
Pisać, pisać jak szalony
Każdą chwilę i myśl straconą

Pisać, pisać jak szalony
Dźwięki i melodie na wsze czasy zniszczyć
Pisać, pisać jak szalony
W klatki nut, w metrum spętać

Pisać, pisać jak szalony
Mgnienie nieśmiertelnością zabić
Pisać, pisać jak szalony
Nekromancją słowa ożywiać chwile

które winny żyć krótko - jak motyle

 ---

Scribble, scribble like a maniac
I would love to encompass all sensations
Scribble, scribble like a maniac
Every moment and doomed thought

Scribble, scribble like a maniac
Tones and tunes forever dilapidate
Scribble, scribble like a maniac
Bind them up in metre and cages of notes

Scribble, scribble like a maniac
Kill the wink with immortality
Scribble, scribble like a maniac
With word's necromancy raise the momemnts

that should live shortly - like butterflies

wtorek, 28 stycznia 2014

Szczerze

Jakże jasno świeci słońce
Jakże lekkie jest powietrze
Jakże czuły wiatr i marzenie
Co kwitnie dookoła

Jakże wielkie są przestrzenie
Kraje po morzach rozrzucone
Jakież każdy z nich sekrety chowa
Legendy, baśnie i wspomnienia

Tam pustynie swe arkana kryją
Gdzie się piaski niepomiernie sypią
Jak tam cudnie z lodu skały lśnią
Gdzie bogowie waśnie w sagi plotą

Jakże wino szumi w gronach prowansalskich
Jakże ptaki pieją w puszczach niezmierzonych
Jakże ludzie przy ognisku płomieniście milczą
Przy tym samym ogniu, dawno wykradzionym

Jakże piękne jest to wszystko
Wielokształtne, lecz z jednego źródła bije
Wargi me spierzchnięte zwilża
Jak ja cieszę się, że żyję

czwartek, 23 stycznia 2014

Pijemy

Zimno, prawda, mrozi łapy
Ogrzejmy się więc Bracia Polacy
Jeden na odwagę
Drugi dla rumieńca
Trzeci dla zziębniętego serca

"Co tam słychać?"
"Ach, nic nowego..."
Wypijmy za to kolejnego
By się działo dookoła
By ulżyło w naszych głowach

"Już pozbyłam się problemu"
"Moja droga, dobrze jemu
Po kieliszku wychylimy
O strapieniach zapomnimy
Bo cóż po nich... na co komu?"

Nie raz minie ich butelka czysta
Nim zatoczy się do domu
Sprawdzą jeszcze dno szklanicy
By powody znaleźć chcicy
By znów, w imię czegoś, wznieść kielichy:

"Za to, że mam gacie w kropy!"
"Za to, że mi za nic płacą!"
"Za me dzieci co na studia poszły."
"Za to byś im czesne na czas płacił!"

"Za mój lewy mały palec!
Co nim grzebię sobie w d....!"
"Za to, że ja siedzę tutaj,
i ty siedzisz także tutaj!"

"Za to by pierwszego była kasa."
"Za to by w bice weszła masa."
"Za X-factory i vojsy polskie."
"Za moje syry i zapachy swojskie."

"Tak dla zdrowia!"
"Dla mądrości mrowia!"
"By się było obrzydliwie pięknym!"
"By się żyło lekko, niepamiętnie!"

"By zapomnieć o rodzinie!"
"Zdrowie wujku, Twoje piję!"
"By zapomnieć o godzinie!"
"Vale wole! Jeszcze walę!"

"Bo chcę z mostu skakać!"
"Bo mnie fiut zostawił!"
"Bo mnie wszyscy nienawidzą!"
"Bo ja kocham tylko miłość!"

"Żeby śpiewać całą piersią!"
"Żeby serca grały prędko!"
"Pośpiewajmy teraz, dumni tacy
ROTĘ, ROTĘ - MY RODACY!"

Gorąc, gorąc, bardzo ciepło
Pali gardło, kręci zdeczko
Ale na to jest lekarstwo, jest metoda
Pijmy zatem, by nam uszło w nogach
By ostudzić płomień w polskich
                                                     wypalonych głowach

piątek, 17 stycznia 2014

I am a Clouded Leopard
but on the second thought
I am more Clouded
than simply Leopard

I ought to live far away
on Himalayan hazy slopes
and my spectral being fading
among the clouded mountain tops

Alas, I prowl amidst men
dressed in suit I mingle with'em
Why, they squint however
for my eyes and claws give me away

Yet I linger in the clouds
and each and every step of a paw
is light and tender
as a prayer in the dawn

Frankly speaking, I am nearly extinct
like the monk in yellow wrapped
who is sitting there and breathing
Himalayan mountain air

---

Jestem mglistą panterą
chociaż z drugiej strony
jestem bardziej mglisty
niż panterą

Powinienem żyć hen daleko
na himalajskich mgławych stokach
mój byt widmowy prysnąć winien
pośród górskich mglistych szczytów

Niestety, pośród ludzi się wałęsam
mieszam się z nimi ogarniturzony
Cóż, patrzą na mnie spode łbów
Oczy mnie zdradzają i pazury też

I wciąż czaję się we mgłach
a każdy krok mej łapy
lekki jest, takoż delikatny
jak modlitwa wczesnym świtem

Prawdę rzekłszy, prawie wyginąłem
jak ten mnich otulony w żółć,
który siedzi tam i wdycha
himalajski, górski dech  

 

czwartek, 9 stycznia 2014

A pizza after-taste

With hindsight madness I can see
Yet those ravings are childhood
A time of glorious songs and feasts
Heroes and villains alike

Prancing among elves, dancing
As if the tomorrow was today
For tomorrow seemed quite likely
As the day that had gone by

I do miss it now, the bedlam of thought
The illusions of boisterous tells
And a pizza I could eat
After putting down an ugly troll

środa, 8 stycznia 2014

Yodok

Rok 2003

Jest lato i świeci słońce
Bawię się w ogrodzie
Biegam, śmieję się i walczę z ogrami

W wakacje jadę na obóz
Pływam Optymistą
Bom na Omegę jeszcze zbyt mały 

Innego dnia jadę nad Wisłę
Mój Tata (Tator go zwę)
Mój Tata jest ze mną

Czasami chodzę do Zoo
Z Mamą (nazywam ją Mami)
Z Mamą oglądam pingwiny

- - -

Kim Young Soon nie ma już mamy
I właśnie wraca z obozu... ucieka
Mimo że jest lato i świeci słońce

Tak mi jest wstyd za tamten śmiech
Za bieg, za Wisłę i Zoo
I za ogry, które jedną myślą przeganiam

Bo dziś pada na mnie cień słowa
Cień tylko, bo słowa pojąć nie mogę
"Yodok" które Kim niosła na ciele

W roku 2003

 

środa, 1 stycznia 2014

The ever burning bush of fire
Forehead crowned with barbed wire
My name barring, horde of liars
Lost in youth's nowhere mires

All that sorrow so absurd...?

The bush went down with fire
Thoughts freed from the barbed wire
Seems I'm done with all the liars
Drowned in youth's darkest mires

And I wish the same for you
My dearest lad